literature

Fineasz i Ferb. Moje opowiadanie (12)

Deviation Actions

Lama2001's avatar
By
Published:
1.4K Views

Literature Text

- Idziemy... - burknał Fineasz podchodząc do Izabelli
- Ja też idę... - Rudolph wydał się nagle jakiś przygaszony. Zastanawiał się nad czymś.
- Ciekawe jakie zadania trzeba będzie wykonać... - Izabella spojrzała na Fineasza
- Oby to była walka na miecze... Na śmierć i życie!  Jakby co walcze z Rudolphem! - Fineasz zrobił się nagle podekscytowany.
- Jakbyś nie zauważył, to już nie żyjemy ciemnoto. I trenuje walkę na miecze od jakiś pięciu lat. - Rudolph uśmiechnął się szeroko.
- No i znowu się popisujesz! - Fineasz szturchnął swojego "kolegę"
Przez chwilę szli w milczeniu. Rudolph chyba trochę przejął się tym  całym zdarzeniem, bo nie zwracał uwagi na Fineasza. Żółty chodnik robił się coraz bledszy i wszyscy zrozumieli, że niedługo zrobi się biały, a wtedy nie będzie już żółty i nie będą wiedzieli jak iść dalej.
- To może ja mam genialy plan! - Fineasz przysunął się w stronę Izabelli - Pójdziemy do tej o to chaty i spytamy o drogę!
Rudolph i Izabella dopiero spostrzegli chatę. Wydało im się trochę dziwne, bo wkońcu byli gdzieś... W niczym? Nie było to niebo, ani piekło, ani ziemia, ani jakaś inna planeta. Kto chciałby tu mieszkać?
- Nie wiem czy to najlepszy pomysł... - zaczęła Izabella
- Oczywiście! Moje pomysły są do chrzanu, ale jakby on to wymyślił, to  pewnie byłabyś zachwycona! - przerwał jej oburzony Fineasz.
- Co Cię ugryzło! - Rudolph wydał się oburzony - Tak się nie traktuje dam!
- Dziękuje Ci Rudolph, ale sama sobie poradzę - Izabella była zdenerwowana na Fineasza, a to odbijało się na jej kulturze...
- No i co? Rudi wspaniały już nie jest taki cudowny? Stracił swój urok? No powiedz Iza! Dlaczego już go nie uwielbiasz ?- zakpił Fineasz.
- Odwal się od niej słyszysz! - Rudolph krzyknął na całe gardło.
- Mówiłam, że sobie poradzę! - wakrnęła dziewczyna.
- Czyż nie zapomniałeś o swoim wyrafinowanym słownictwie? A tak w ogóle, to już Ci chyba mówiłem, że masz mi się nie kleić do Izabelli! - wykrzyczał chłopak ignorując wypowiedź dziewczyny.
- Ja po prostu jestem miły! Nie nauczyli Cię w domu, że kobiety się szanuje?
- Izabella to nie kobieta...
- A co kurde!? Obojniak!? - Izabella wydała się obrażona i urażona.
- Chodziło mi o to, że nie jesteś jakąś damulką, tylko Izabellą. - powiedział Fineasz już bardziej spokojny.
- Aha. Czyli według Ciebie, wszystkie kobiety to damulki, które całymi dniami potrafią, tylko układać fryzury i plotkować o chłopakach - Rudolph zabrał głos w tej sprawie.
- Dobra! Może choćmy już do tego domu... - Fineasz opamiętał się i załagodził kłótnie.
Wszyscy posłuchali go i udali się w kierunku domku. Izabella czuła się zraniona w sercu... Była smutna i jednocześnie zła na Fineasza. Fineasz był smutny i trochę przerażony swoją głupotą. Wyszeptał coś cicho i zaczął śpiewać coś szeptem i bardzo niewyraźnie. Cały czas patrzył na Izabellę i Rudolpha. Czuł zazdrość i odrzucenie. Znowu zaczął śpiewać:
Czy ten pan i pani
są w sobie zakochani?
Czy ta pani tego pana chce?

Ona jest jak prześliczny kwiat,
a on ma w oczach szkiełka dwa.

Czy ten pan i pani są w sobie zakochani?
Czy ta pani tego pana chce?
Czy ten pan i pani są w sobie zakochani?
Czy ta pani tego pana chce?

Ona jest jak przepiękny ptak,
a on dla niej na gitarze gra.

Czy ten pan i pani są w sobie zakochani?
Czy ta pani tego pana chce?
Bóg całować karze i prowadzi przed ołtarze,
lecz naprawdę nie wiesz jak tam jest.

Czy ten pan i pani są w sobie zakochani?
Czy ta pani tego pana chce?
Bóg całować karze i prowadzi przed ołtarze,
lecz naprawdę nie wiesz jak tam jest.

Czy ten pan i pani są w sobie zakochani?
Czy ta pani tego pana chce?
Bóg całować karze i prowadzi przed ołtarze,
lecz naprawdę nie wiesz jak tam jest,
Jak tam jest?
Weszli do chaty. Było tam tylko jedno krzesło i kobieta, która na nim siedziała. Była cud urody. Jej oczy były fiołkowe i takie przeszywające. Takie piękne i pełne prawdy. Miała bardzo bladą cerę i drobny nos. Jej włosy były srebrne, ale nie siwe. Po prostu srebrne i błyszczące. Nosiła granatową suknie, ciasno opinającą jej szczupłe ciało.
- Ale ona brzydka... - wyszeptał Fineasz do Izabelli
- Jam wyrocznia. Odpowiem na każde wasze pytanie. Jedna osoba, równa się jedna odpowiedź. Jednak jest pewnie... haczyk. Odpowiedź jest tylko dla was. Nie można jej nikomu zdradzić. Inaczej... Biada wam! - odezwała się kobieta lodowatym głosem.
- To może ja pierwszy... - powiedział Fineasz i podszedł do kobiety. Między nim i kobietą, a Rudolphem i Izabellą wyrosła ściana.
- Zadaj mi pytanie, a odpowiem na nie.
- Jak mamy iść dalej, żeby wykonać trzy zadania i wrócić na ziemię?
- A więc. To było zadanie pierwsze. Zdałeś je Fineaszu. Aha... I słyszałam co powiedziałeś. Nie podobam Ci się, bo jest tu ktoś, kogo kochasz... A teraz idź do przyjaciół...
Fineasz wyszedł z chaty, a do wyroczni podeszła lekko wystraszona Izabella. Było tak samo jak z Fineaszem. Następny był Rudolph - ogłupiony nieziemnską urodą kobiety.
- Słucham Cię.
- Czy wyjdziesz za mnie? - spytał Rudolph najwyraźniej nieświadomy tego co zrobił.
- Nie. - odpowiedziała kobieta - i niezdałeś pierwszego zadania. Nie wiesz jak iść dalej. Nie wrócisz na ziemię... Ha ha!
Rudolph otworzył szeroko usta. Dopiero teraz się opamiętał, a kobieta wydała mu się potworem.
- Yh! Rudolph! Nie lubię Cię, ale Cię tak nie zostawię! - zawarczał Fineasz nie zwarcając uwagi na kobietę i zaraz dodał z pogardą - Idziemy dalej granatową drogą! Doprowadzi nas do drugiego zadanie. Powiedziałem... I co? Biada mi! Jam przeklęty!
- Nie powinieneś tego robić... - wyszeptała wyrocznia, a jej oczy zaświeciły się na niebiesko. Twarz zdeformowała się i już nie przypominała luckiej. Lekko się wydłużyła, nabrała zwierzęcego wyglądu. Jej usta zamieniły się w paszczę i wyrosły jej duże zęby. Ciało pokryły kolce i sierść. Wyrosły jej długie pazury. Teraz zamiat nieziemsko pięknej kobiety, stała przed nimi bestia. Rzuciła się na Fineasza i zaczęła wbijać pazury w jego serce.
- Auuu! - zawył Rudolph
Porosła go szara sierć, twarz zamieniły się w pysk, ręce w potężne łapy. Stanął na dwóch nogach i wyszczerzył kły. Skoczył na kobiete i zatopił kły w jej szyi. Ona odepchnęła go nogami i znowu chciała podejść do Fineasza. Rudolph był szybszy. Staną przed nią i drasnął łapą. Polała się krew. Po długiej i zaciętej walce kobieta przybrała swoją normalną postać.
- Dobra! Dobra! Wszyscy zaliczyli! Tylko weźcie go ode mnie! - wrzasnęła ledwo łapiąc oddech.
Cała trójka wyszła z chaty, jakby nigdy nic i udała się granatową szosą.
Takie tam. Sorry, że tak długo czekaliście
© 2012 - 2024 Lama2001
Comments19
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
Kadaxis's avatar
Dobra , pomyliłam sie teraz musze czekać na twoją łaskę aż napisze dalej =D
Rudolph , proste łatwe pytanko : ''- Czy wyjdziesz za mnie?'' .

Super rozdział , czekam na następny ,nie cierpliwie ;)